Доручак czyli śniadanie

Co zrobić z dużą ilością białego sera, którego ze wsi przywieźliśmy 3 kilogramy? Co zrobić na śniadanie, a czego dawno nie było? Na oba pytania jest jedna odpowiedź: Гибаница (czyt. gibanica) czyli danie z białego sera i bardzo cienkiego ciasta zwanego – коре (czyt. kore).
Kore to ciasto bez jajek, w formie cienkich, prawie przeźroczystych płatów chyba identyczne z greckim/tureckim ciastem fillo/phyllo.

Wiele razy przygotowywałam wszelkiego rodzaju pity czyli zapiekane dania z wyżej wspomnianego ciasta, faszerowane mięsem, pieczarkami i serem… jednak nigdy jeszcze nie wyszła mi prawdziwa gibanica „jak u mamy”. Kore powinno się zrobić samemu w domu, jednak jeszcze nie wspięłam się na ten poziom umiejętności.

Wielokrotnie obserwowałam jak mama A. z lekkością i wprawą, rozciąga cienkie i elastyczne ciasto na obrusie. Jednak jeszcze nigdy nie odważyłam się spróbować. Mam nadzieję, że i tę sztukę uda mi się kiedyś opanować, a wtedy podzielę się przepisem i doświadczeniem. Ewentualnie kiedyś udokumentuję jak to robi ktoś bardziej doświadczony.
A ponieważ kore można kupić w każdej piekarni i sklepie, póki co korzystam z tego udogodnienia. I żeby nie było – tutejsze panie domu gdy nie mają czasu też kupuję kore.

W piątek w nocy, dokładnie o 00:30, postanowiłam przygotować gibanicę na sobotnie śniadanie. I jakże byłam miło zaskoczona gdy okazało się, że gibanica wyszła idealnie i praktycznie jak u mamy.

Коначно! – Nareszcie!

A było to tak:

-jedno opakowanie kor

-500 g białego sera (słonego) ewentualnie 250 g sera i 20 g kajmaku

-3 jajka

-1 filiżanka oleju

-1 szklanka jogurtu ( albo kwaśnej śmietany)

-o ile ser nie jest bardzo słony, szczypta soli

– trochę wody gazowanej

W przepisie gibanica z gotowych kor nazywa się брза (czyt. br za) czyli szybka… i takie jest jej wykonanie. Zajmuje 10 minut.

Ser rozdrobnić. Jajka należy roztrzepać i dodać do sera (zostawić trochę jajka, przyda się na końcu). Dodać jogurt lub śmietanę, trochę gazowanej wody, olej. Wszystko wymieszać.

Następnie bierzemy dwie kory i wykładamy nimi dno naczynia żaroodpornego. Pryskamy je wodą gazowaną i olejem.

Na kore (ja składam razem dwie kory, jedna na drugiej) wykładamy ser wymieszany z pozostałymi składnikami i rozsmarowujemy  po jej powierzchni i teraz najważniejsze: гужвамо czyli gnieciemy korę z nadzieniem (tak jak gnieciemy kartkę papieru w kulkę…) i w takiej formie układamy w naczyniu.

I tak dopóki mamy miejsca w naczyniu, układamy gniecione kory dość ciasno. Gdy zostanie nam ostatnia jedna lub dwie kory nie gnieciemy ich, a przykrywamy nimi naszą gniecioną gibanicę. Następnie pryskamy ostatnią korę wodą, zalewamy jogurtem i resztką jajka. I… zostawiamy tak na noc! Można piec od razu, jednak ja naprawdę polecam leżakowanie by kory nasiąknęły jogurtem, jajkiem, by gibanica była wilgotna w środku.
Rano wstajemy trochę wcześniej. Nagrzewamy piekarnik na 220 stopni, pieczemy 35 minut, w razie potrzeby zmniejszamy temperaturę na 200 stopni i pieczemy jeszcze 10 minut. Gotowa gibanica powinna trochę ostygnąć, następnie kroimy ją na dość duże kwadratowe porcje. Podajemy z jogurtem i śniadanie gotowe.
Smacznego!

 

update 30.04.2012

PS: muszę wyznać, że to nie ja wstałam rano i wstawiłam gibanicę do piekarnika, a mój A.  No cóż wstał wcześniej i był głodny więc…

7 komentarzy

  • Odpowiedz 30 kwietnia, 2012

    Anne

    Oo! A w Słowenii gibanica to bardzo pracochłonne ciasto z ok. 4 warstwami nadzienia: serową, orzechową, jabłkową i makową.
    Ciasta kore szukałam w Pl bo lubię robić burka, a z francuskiego to jednak nie to… swoją drogą jakie wierszyki wypisują na nim 😛

  • Odpowiedz 30 kwietnia, 2012

    Ania

    Jak dla mnie ciasto francuskie to inna bajka, poszukaj tego greckiego fillo, podobno jest w Pl.
    A to słowieńskie ciasto to tutaj nazywają prekmurska gibanica i faktycznie jest praco i czasochłonne 🙂

  • Odpowiedz 30 kwietnia, 2012

    Aggy

    wow jaka Ty zdolna kuchareczka jestes. O polnocy do pracy sie zabierac? No to myslalam, ze tylko ja taka nadprogramowa jestem. Ostatnio moge w kuchni spedzac wieki zeby tylko cos tam ugotowac czy upiec. Moj Serb szaleje ze szczescia bo on wczesniej od lat nie jadl domowego jedzenia ale zaczal sie bac o swoja wage i te miesnie co nad nimi pracuje na silowni hehe. Mam nadzieje, ze Twoj A. to docenia! Idealna zona…sorrry uciekajaca panna mloda tak?

  • Odpowiedz 30 kwietnia, 2012

    Ania

    Ha ha no ja jestem taka kuchareczka – bardzo dobre słowo:) Szczerze to zaczęłam gotować dla tego mojego A. i on to bardzo sobie ceni… idealna żonka to fakt i do tańca i do różańca ;), ale ja jakoś uciekam póki mogę, ale chyba już nie długo…
    Moja aktywność wzrasta w godzinach nocnych, czytam, piszę, gotuję, robię pranie :). Niech Twój Dragan uważa, bo domowe jedzonko jest smaczne ale często jest niebezpieczne dla wagi i łatwiej o sadełko 🙂 ha ha Ale macie tam taki fajny kej, że spacerki macie zagwarantowane.

  • Odpowiedz 2 sierpnia, 2014

    idalicja

    Sojka, nie mogę odnaleźć do Ciebie maila bo ten na stronie jest nie widoczny, sprawdzałam w trzech przeglądarkach. Możesz do mnie napisać? Mam pytanie o gibanice i o kajmak. Będę bardzo wdzięczna.
    Pozdrawiam serdecznie!

  • Odpowiedz 18 listopada, 2015

    Ola

    Czy w Polsce mozna znalesc „kore”w jakims sklepie?

    • Odpowiedz 19 września, 2020

      Kasija

      To jesT sUPeR😊

Dodaj komentarz