Wrześniowa Rakija

Pomimo, iż w Serbii dalej panują 35 stopniowe upały, wrzesień tętni jesienną atmosferą. Ruszyły przygotowania do zimy. Przy drogach sprzedawane są na masową skalę wielkie czerwone papryki (150 dinarów za worek = 6 zł), które w najbliższych dniach zmienią się w ајвар (czyt. ajvar), пинџур (czyt. pindżur) lub w marynowane papryki. Zimowe zapasy marmolada, слатко (czyt. slatko), główki kiszonej kapusty, marynowane ogórki, sałatki, kompoty, soki. Ach. Nie mogę sobie wyobrazić zimy bez ajvaru i wszystkich tych pyszności. Samo zdrowie i ratunek w zimowe dni.

Jednak tym razem nie napiszę o przygotowywaniu zimnicy, pieczeniu papryk, słodkim zapachu, który opanował Serbię.

Dziś będzie o Rakii.

Ostatnio spędziłam pięć dni przy produkcji domowej Rakii.

Domek na wsi, my, kazan, śliwki, gwieździste niebo, kolorowe, romantyczne noce i ona… rakija.

A było to tak… w miesiącu sierpniu wybraliśmy się na śliwobranie, część śliw sprzedaliśmy, resztę przeznaczyliśmy na rakiję. Śliwki fermentowały sobie ponad trzy tygodnie. Gdy były gotowe ruszyliśmy do akcji. Ja i A.

Oprócz sfermentowanych śliwek, potrzebny nam był i казан (czyt. kazan) czyli po polsku, jak to wyszperałam w internecie, tradycyjny alembik (nasz model ma już ponad 50 lat ale jeszcze daje radę). Kazan, ogień i system chłodzący czyli табарка (czyt. tabarka), co by rakija ze stanu gazowego przemieniła się w ciekły. Produkcja rakii to czysta destylacja.

A wygląda ona tak:

Do czystego kazana wlewamy sfermentowane śliwki tzw. комина (czyt. komina). Pod komorą ze śliwkami podkładamy dość duży ogień i doprowadzamy śliwki do wrzenia. I czekamy.

Swoją drogą dlaczego najpopularniejsza jest rakija ze śliwek, śliwowica (Шљивовица)? Odpowiedź jest prosta, śliwka jest najpopularniejszym owocem w Serbii, jest jej dużo, dojrzałe śliwki mają w sobie dość dużo cukru, by same w odpowiednich warunkach sfermentowały. Inne owoce takie jak gruszki są droższe i jest ich na rynku mniej, co za tym idzie rakija z moreli, gruszek czy pigwy choć barrrdzo smaczna jest i droższa. O!

Wracając do naszej produkcji, po pewnym czasie para z gotowania śliwek przez metalową rurę / лула (czyt. lula) przechodzi do tabarki, czyli naszego systemu schładzającego, następuje skraplanie, na końcu powoli spływa już jako nasza pierwsza rakija. Gdy mamy już ok. 20 litrów sprawdzamy poziom alkoholu. Gdy osiągniemy poziom 30 % przerywamy proces…

Otwieramy kazan i widzimy wulkan ze śliwek…

Pozbywamy się śliwek. Ten odpad nazywa się џибра (czyt. dżibra). I ruszamy z nową porcją śliwek, ogień, destylacja, 30% alkoholu, zmiana i tak do momentu aż skończą nam się śliwki…

By rakija była dobrej jakości musimy dbać o to by woda w tabarce była cały czas chłodna, dlatego cały czas dolewamy do niej zimnej wody. I dolewamy, i dolewamy i tak cały dzień.

Drugą ważną sprawą jest by nie iść na ilość, ale na jakość i w pierwszej destylacji staramy się nie schodzić poniżej tych 30% alkoholu. Gdy proces destylacji przedłużamy otrzymujemy większą ilość słabszej rakii, ale i kwaśny smak i szkodliwe składniki… rakiję, która wywoła drapanie w gardle…

Trzecią – nigdy nie dodawać do fermentujących owoców cukru, jest to niewskazane gdyż od „słodzonej” rakii boli głowa!

Jedna porcja śliwek gotowała się, w naszym kazanie o pojemności 80 litrów, około 1,5 godziny.

Praca trwała we dnie i w nocy…

Następnie tą 30% rakiję musimy ponownie przedestylować. Tym razem do komory w kazanie zamiast śliwek wlewamy naszą tzw. miękką rakiję (мека ракија). Tym razem czekamy by rakija osiągnęła poziom np. 55% alkoholu… lub przez nas pożądany, wyższy lub niższy.

I tak z 100 kilogramów sfermentowanych śliwek otrzymujemy ok. 15 litrów rakii 30 %, a następnie 8 litrów ponownie destylowanej (препечене) 55%.

Nasza rakija jest przezroczysta, by nabrała żółto-złotego koloru przelewamy ją do drewnianych beczek i dajemy czas by odpoczęła, nabrała koloru, a poziom alkoholu z 55 % spadnie do 52,5 % .

I voilà… tak wygląda produkt końcowy – nasza rakija z 2009 roku

 

rakija14

 

 PS: ponieważ pilnie wyjeżdżam na miesiąc do PL zapewne pojawią się teksty z rodzinnego miasta jako polski off-topic.

 

11 komentarzy

  • Odpowiedz 15 września, 2011

    снег

    Наздравље!

  • Фотке су прволигашке; одлични моменти изврсно ухваћени и уз занимљиву и поучну причу лепо пласирани…
    Bravissimooo!

  • Odpowiedz 15 września, 2011

    Ania

    Na zdrowie!

  • Odpowiedz 16 września, 2011

    kry

    O wow! Zazdroszcze takich możliwości! I doswiadczenia. No dobra i perspektywy konsumpcji oczywiscie 🙂 Swoja droga, slivovicy nie tykam od czasu wycieczki do Nowego Sadu… no ale to nie byla Снеговаца 🙂

    W BiH podobnie, straszne upaly, ale liscie juz spadaja i papryki tez sie czerwienia na kazdym rogu. Ja mialam plan zrobienia przetworow, ale jeszcze wciaz jest chyba we mnie za malo domacicy :/

    Post o twierdzy bardzo ciekawy moim zdaniem, ale nie wiedzialam jak mam skomentowac („chetnie bym odwiedzila” – bez sensu), ale nie przejmuj sie. Tak naprawde to liczba odwiedzin pokazuje czy sie podoba a nie liczba komentarzy.

    Pozdro z SA.

  • Odpowiedz 16 września, 2011

    Anonymous

    O, i to mi się podoba! Za możliwość uczestniczenia w produkcji rakii mógłbym przez tydzień zbierać śliwki w upale. Powinniście tam zrobić agroturystykę z takimi atrakcjami. 🙂

    Drobny wtręt polonistyczny: po polsku „rakija” w dopełniaczu ma formę „rakii”. Przepraszam, mam nieodwracalne zmiany w mózgu i musiałem o tym napisać.

    w.

  • Odpowiedz 16 września, 2011

    Ania

    Бо: ти си велики фан моје фотографије 🙂

    Kry: Za Снеговаче daję sobie rękę uciąć, w końcu to „rodzinny biznes”… :p
    Ja też jeszcze się nie zapaliłam do robienia przetworów, ale to chyba wina „teściowej”, która co roku produkuje ogromne ilości tych przysmaków.

    W.: Co do tego zbierania śliwek w upale… to nie byłabym tego taka pewna 🙂 A atrakcji owszem było co nie miara. Nie tylko produkcja rakii, grill, fasolka z kociołka, strzelanie ze strzelby myśliwskiej, brak łazienki… atrakcji ci w bród 🙂
    Błąd już poprawiony, ale trzeba przyznać, że przynajmniej byłam konsekwentna… Jestem o ironio niechlujem językowym.

  • Odpowiedz 18 września, 2011

    beharliblog

    Jak dla mnie możesz pisać nawet o dziurach w nowosadzkich chodnikach:), i tak łza się w oku kręci…:)
    pozdrav!:)
    m.

  • Odpowiedz 7 listopada, 2011

    Anonymous

    Super artykuł,pisz ich jak najwiecej. Czy gruszkówke robi sie na tej samej zasadzie i jakie drożdże dodają 🙂 Pamiętam kiedyś, ( pewnie i dalej to robią) sprzedawali owoce w butelkach ( np dojrzała gruszka) zalana rakija z gruszek . Super sprawa..

    pzdr
    Wiesiek

  • Odpowiedz 9 listopada, 2011

    Ania

    Rakije z gruszek robi się tak samo jak z innych owoców, bez dodatku drożdży czy cukru. Rakiję z gruszką dalej można nabyć 🙂 Bardzo smaczny trunek.

    W przyszłym roku na jesień pojawi się zapewne tekst o produkcji wina, ajvaru lub innych domowych specjałów 🙂 Ale to doooopiero za rok.

  • Odpowiedz 20 listopada, 2011

    Anonymous

  • Odpowiedz 21 listopada, 2011

    Ania

    Aha ha co roku na tv pojawia się taki typ, od bananowej rakii 🙂

Dodaj komentarz Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj beharliblog Anuluj pisanie odpowiedzi