Emigracja

Nigdy tak o tym nie myślałam i tak tego nie nazywałam: emigracja, tak z definicji. Chyba w ogóle o tym nie myślałam. Człowiek młody to spontaniczny. Naprawdę nie mogę sobie przypomnieć co ja sobie myślałam pakując plecak z myślą o tym, że wyprowadzam się z Warszawy do Nowego Sadu. Nie pamiętam też protestów rodziny. Może ich nie było?

Przybywając do Serbii człowiek doświadcza kilku etapów rozwoju świadomości o tym miejscu na świecie. Na początku jest etap entuzjazmu. Większość ludzi przybywa do Serbii na fali wakacyjnej przygody 2-3 tygodnie stopem, autobusem, motorem, zaliczając przy okazji Państwa Regionu jak to się ładnie tutaj mówi. Wakacje, to mocne słowo Bałkany, super pogoda, ludzie pozytywni, wy weseli, wyluzowani. Kilka burków, pljeskawic, wolność wypicia piwa pod chmurką, nowe twarze, pojawi się ta słynna, mocna jak cholera rakija, kilka cerkwi i meczetów, czysta przyroda, potem morze albo miejsca świeżo tętniące historią, wojną.

Etap entuzjazmu dotyczy też studentów kierunków slawistycznych czy też kulturoznawstwa. Ci łączą przyjemne z pożytecznym. Stypendium trzy, sześć może dwanaście miesięcy. Zaangażowanie w coś, jakiś projekt, organizacja pozarządowa, pisanie pracy, konferencja. Są inni studenci, nauka języka, wypady na miasto. Jednak wakacje się kończą, stypendia też. Powrót do domu, pozostają zdjęcia, wspomnienia, doświadczenie, nowi znajomi. Entuzjazm i pozytywne emocje pozostają. Wierzę, że tak jest w 99% przypadków. Wrócą za rok, dwa, by odświeżyć wspomnienia, które bledną. I dalej pozostają na etapie entuzjazmu.

Mały procent przechodzi do kolejnego etapu. Zamieszkanie. Przeprowadzka. To bardzo ważny etap, dzieli się na dwa kolejne: zniechęcenie i rozczarowanie oraz akceptację. Umówmy się nikt nie przyjeżdża do Serbii w celach zarobkowych, to nie Anglia. Ewentualnie firma współpracuje z serbską i kogoś wyślą na teren.

Po jakimś czasie euforia: mieszkam w Serbii! Wow!, zmienia się w rzeczywistość. Praca? Zarobki? Ceny? Formalności? Ludzi już jacyś tacy mniej weseli, zmartwieni, narzekają na każdym kroku. No i ta wszem obecna polityka i historia. Tu wpadamy w etap rozczarowania. I tutaj jest pytanie, jakie były nasze motywacje przeprowadzki do tego państwa? Jeśli tylko entuzjazm wakacyjno-studyjny, szanse na przejście do etapu akceptacji są marne. Rezygnujesz, pakujesz walizkę i z lekkim żalem wyjeżdżasz.

Jeśli motywacja była mocna i nadal trwa. Gratuluję, gorzej już nie będzie, chyba, bo to jest Serbia i tutaj nigdy nic nie wiadomo. Dosłownie. Akceptujesz absurdy dnia codziennego, które przekraczają granice tego co znasz ze starego kraju. Tak, jeśli wydawało ci się, że Polska jest państwem absurdów, głupiego prawa, polityki, bezrobocia, śmieciowych umów i płac, zmęczonych, narzekających ludzi itd., to Serbia jest w tej konkurencji o kilkanaście miejsc wyżej. Akceptacja.

srb

Jednak mimo wszystko coś w tej ziemi jest. Ludzi przybywają ze wszystkich stron i już zostają. Żyją tu 20, 30, 40 lat. Są szczęśliwi, nie żałują, mieli dobrą motywację by tą stabilność tutaj zbudować. Oczywiście wszyscy, gdzieś tam tęsknią za rodzinnymi stronami. Raz na jakiś czas złapie melancholia, tęsknota za krajem. Wtedy wybierasz się w podróż do starego domu, do Polski. Ale jest to podróż, odwiedziny, sprawdzanie czy korzenie jeszcze tam są. Uf są, nie czujesz się tam obco. Można wracać… do domu, na południe.

Ja nie przyjechałam do Serbii na fali euforii, że to będzie super mieszkać w Serbii. Co nie znaczy, że nie byłam zarówno tym entuzjastycznym wakacjowiczem, jak i pełnym nadziei studentem. Bo byłam. Tylko wtedy marzył mi się domek w Starym Barze i  ogródek z pomidorami i arbuzami.

kuca

Nigdy nie myślałam o tym jako o czymś wyjątkowym. Ot mieszkam tu.  Dlatego, że to mogło być każde inne państwo. Bo motywacja nie była związana z państwem, a człowiekiem.

Od dawna za mną etap akceptacji.

Teraz jest po prostu życie.

Nie ważne, że w Serbii.

Nie wiem czy i jakie są kolejne etapy.

18 komentarzy

  • Odpowiedz 22 października, 2013

    sztala

    Tam dom (tam skarb), gdzie serce Twoje.
    Ciekawe spostrzeżenie z narzekaniem i porównaniem do ‚naszych’ polskich realiów. Przychodzi mi do głowy jeszcze jedno powiedzenie: ‚wszędzie dobrze gdzie nas nie ma’.
    A może: ucieszmy się tym gdzie jesteśmy, kim jesteśmy i może najbardziej obok kogo jesteśmy.
    I niech się toczy. 🙂

    • Odpowiedz 29 października, 2013

      Ania Sojka.Ptica

      Słuszna maksyma by cieszyć się tym gdzie i z kim jesteśmy, a gdzie to już nie takie ważne 🙂

  • Odpowiedz 23 października, 2013

    Aggy

    Congrats to the new arrival! Kolejny powód łączący Cię z Serbią. Ale nie napisałaś, że do Serbii można przyjechać nic nie wiedząc o niej, a zakochać się w kimś z tego miejsca. I nie móc już nigdzie indziej mieszkać bo miłość jest w Serbii. A u nas to chyba podobnie, prawda?

    • Odpowiedz 29 października, 2013

      Ania Sojka.Ptica

      New arrival a jakże 🙂 Teraz z Serbią jestem związana na zawsze, mam jeszcze jeden powód by tu być.
      Ty to jesteś wyjątkowy przypadek, przybyć na Bałkany i zamieszkać i dopiero wtedy odkrywać – jak dla mnie jeszcze ciekawiej niż już wiedząc „z czym to się je” 🙂

  • Odpowiedz 27 października, 2013

    Justyna

    Mam wrażenie, że w wielu (jeśli nie większości) przypadków etapy emigracji tak wyglądają. Najpierw jest wielka fascynacja i entuzjazm, a potem codzienność sprowadza nas na ziemię i wymierza policzek „obudź się!” 😉 Nie ma miejsc idealnych, idealne są za to chwile, a przeprowadzka do innego kraju daje wiele okazji do takowych 😉
    Niech żyje etap akceptacji!

    Pozdrawiam

    • Odpowiedz 29 października, 2013

      Ania Sojka.Ptica

      Dawno Cię nie było! Miło wiedzieć, że ktoś jeszcze ma takie same wrażenia co do zamieszkania poza granicami rodzinnego kraju. Etap akceptacji zdecydowanie przynosi ulgę po tym policzku pt. „obudź się” 🙂

  • Odpowiedz 29 października, 2013

    Kasia

    Ja się tylko nad jednym zastanawiam – czy tak w ogóle nie jest z życiem – to znaczy człowiek na studiach myśli czego on to w życiu nie zrobi (nie ważne gdzie) kogo nie spotka a potem życie się układa i zaczyna się akceptacja (po okresie euforii). Ja zawszę cenię ludzi, którzy jednak podejmują ryzyko i próbują – chociażby wyjeżdżając z kraju – spróbować czy jednak nie da się inaczej, niż skończyć studia i mieszkać w tym samym mieście do końca życia. A co będzie dalej to nikt nie wie. W Serbii przynajmniej pogodę macie lepszą co zawsze jest mym skromnym zdaniem wysoko na liście powodów by emigrować 🙂

    • Odpowiedz 30 listopada, 2013

      Ania Sojka.Ptica

      Wiesz jak ktoś ma pomysł na siebie i życie to nawet jak do końca życia zostanie tam gdzie się urodził będzie szczęśliwy i z sukcesem w kieszeni 🙂 Chociaż zawsze warto zaryzykować i sprawdzić czy w innym miejscu nie czeka na nas coś ciekawego.

      I tak, pogoda i upalne lato są zdecydowanie tymi pozytywnymi stronami życia w Serbii i nie ukrywam, że zawsze chciałam mieszkać w kraju w którym mam zagwarantowane słoneczne lato. Tak sobie na studiach gadałam, że kiedyś zamieszkam w Czarnogórze, pomyliłam się o jakieś 400 km 😉

  • Odpowiedz 27 listopada, 2013

    iwi

    Ja mieszkam w Nowym Sadzie juz ponad rok i jeszcze nie nadszedł czas na akceptację..Będąc w tylu europejskich krajach, gdzie dość szybko się klimatyzowałam teraz codziennie pukam się w głowę i pytam siebie dlaczego Serbia. Przecież mogłam wziąć Dusana i wywieźć go stąd jak najdalej. Może przestałby ciągle nawiązywać do swojej historii, do polityki, do tych wszystkich rzeczy od których my próbujemy trzymać się z daleka…A oni, Serbowie, cofają się w przeszłość zbyt często..dlatego w tym kraju długo jeszcze ludzie będą zarabiać 200 euro miesięcznie..Aniu, czy oni kiedyś ruszą do przodu?

  • Odpowiedz 30 listopada, 2013

    Ania Sojka.Ptica

    Niebawem przyjdzie akceptacja. Jednak jeśli ty rozkręciłaś tutaj firmę (serio podziwiam, ja jeszcze się nie odważyłam) to chyba w jakimś stopniu już zaakceptowałaś tutejszą rzeczywistość, no i te Dušanowe, jak to określiłaś, nawiązania do historii i polityki 🙂
    Ta przeszłość i zamiłowanie do rozpamiętywania to jest część ich charakteru narodowego i tak naprawdę to nie powinno przeszkadzać w kroku na przód. Bardziej przeszkadza brak wiary w siebie i chęć ryzyka, ale to tak uogólniamy, bo przecież są i ci aktywni i zdolni do działania – ci zarabiają więcej od 200 euro 🙂

  • Odpowiedz 26 grudnia, 2013

    Kaja

    Ile jest nas, szalonych Polek na Bałkanach? 😉

    • Odpowiedz 26 grudnia, 2013

      Ania Sojka.Ptica

      Kiedyś trafiłam na jakieś tabelki statystyczne i wyszło, że zdecydowanie więcej Polek decyduje się na zamieszkanie na Bałkanach niż Polaków. A jest nas całkiem sporo 🙂

      • Odpowiedz 25 stycznia, 2014

        Ania

        Kiedy byłam na wycieczce w Serbii i mieliśmy spotkanie z pracownikami polskiej ambasady, powiedziano nam, że w Serbii mieszka na stałe tylko 1 Polak i ponad 700 Polek… Czy to prawda, nie wiem, ale jestem skłonna w to uwierzyć 😉

        • Odpowiedz 12 lutego, 2014

          Ania Sojka.Ptica

          Ja też w to wierzę, spotkałam sporo dziewczyn, ale jeszcze ani jednego faceta, który tu mieszka na stałe lub ożenił się z Serbką (nie liczę tych co pracują tutaj, ale rodziny mają poza Serbią).

  • Odpowiedz 1 czerwca, 2014

    agata

    Fajnie dziewczyny,ze mieszkacie na Bałkanach:)Ja je noszę w sercu od dnia w ktorym odwiedziłam Czarnogórę/Stary Bar/wywarł na mnie takie wrażenie a raczej obudził we mnie coś czego nie doznałam nigdzie indziej…..nie wiem tylko jak to technicznie zrobić i szukam możliwości…..

  • Odpowiedz 10 marca, 2017

    Iwona

    Hej czy blog jeszcze dziala? Wkrotce przeprowadzam sie do sremu i chcialabym nawiazac kontakt z Wami 😊

  • Odpowiedz 10 marca, 2017

    Ania Sojka.Ptica

    Hej, działa działa. Jednak od dłuższego czasu jest bardziej aktywny na facebooku. Rzeczywistość odebrała czas na nowe wpisy 🙂

  • Odpowiedz 10 marca, 2017

    iwo

    Hej, dziękuję za odpowiedź, a podeślesz mi proszę link na fb? iwona mielcarek 🙂 z bullterrierkiem w profilu 🙂

Dodaj komentarz Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj Aggy Anuluj pisanie odpowiedzi