Slava – słodki zawrót głowy

Tak się już utarło, że slawa, a i inne święta rodzinne nie mogą się obyć bez słodkości. Najlepsze są oczywiście słodkości domowej roboty. 

I wszystko fajnie, ale ilość słodkości urosła do anormalnych 10-15kg na rodzinę. I tak to w tym roku mama A. (z moją drobną pomocą) wyprodukowała w swojej kuchni 30kg (to jeszcze nic przed slawą św. Mikołaja nasza sąsiadka jest w stanie, SAMA, wyprodukować 200kg słodkości) ciastek i słodkich kulek. 16 kg na zamówienie, a reszta na dziadkową slavę. produkcja trwała 4 dni, a dnia piątego trwało krojenie (drobno!ma być na jeden kęs) i pakowanie ciastek. Ponieważ slawa była postna to i słodkości. Pisząc ciastka nie mam na myśli kruchych ciasteczek z mąki, masła i jajek – w tym wypadku są to ciastka z wszelkiej maści mas z czekolady, orzechów włoskich, mielonych herbatników (coś jak petitki), sezamu, wiórek kokosowych, margaryny, cukru, galaretki, kawy, fig, suszonych śliwek, rodzynek, wiśnie, daktyli, dżemu, wafli (tortowych). W sumie 19 różnych słodkości.

kolaz11

Dla mnie hitem były dwie roladki. Jedna kawowo-kokosowa (zdjęcie drugie od prawej w drugim rzędzie) i śliwkowa (zdjęcie pierwsze od prawej w drugim rzędzie). Przepis na pierwszą: 350g mielonych herbatników 200g cukru 50g margaryny 14 łyżek gorącej kawy ok. 40g ciemnej czekolady. Nadzienie: 150g wiórek kokosowych 150g margaryny 100g cukru pudru i cukier waniliowy. Miękką margarynę wymieszać z cukrem, tartą czekoladą oraz herbatnikami zalanymi gorącą kawą. Masę podzielić na dwa. Każdą rozsmarować dość cienko na papierze do pieczenia lub folii spożywczej w formie prostokątów. Zdjęcie pomocnicze na końcu postu 🙂 Odstawiamy na bok, zajmujemy się nadzieniem. Topimy margarynę, dodajemy wiórki kokosowe, cukier puder i jedno opakowanie cukru waniliowego. Wszystko należy dobrze wymieszać. Tą masą rozsmarować na dwóch poprzednich. Zawijać powoli i ciasno w dwie roladki. zawinąć w folię, odstawić do wychłodzenia. Kroić na cienkie plasterki.

kolaz13

Бресквице (czyt. breskvice) czyli brzoskwinki. Wyglądają bardzo ładnie, ale dużo z nimi roboty. Przekładane dżemem brzoskwiniowym lub morelowym.

kolaz12

Бајадера czyli bajaderka 300g mielonych herbatników 200g mielonych orzechów włoskich 0,5 kg cukru 10 łyżek wody 200g margaryny 100g ciemnej czekolady + 50g czekolady i 50g margaryny na polewę. Cukier wymieszać z wodą i zagotować 5-6 minut dodać 200g margaryny, mieszać aż się roztopi. W misce wymieszać połowę orzechów z połową herbatników dodać pokruszoną czekoladę i na nią wylać połowę cukru z margaryną. Wymieszać. Resztę orzechów i herbatników wymieszać z resztą cukru i margaryny. Na prostokątną tacę wyłożyć masę z czekoladą. Na to wykładamy masę bez czekolady. całość polewamy czekoladą roztopioną z margaryną. Odstawiamy do ochłodzenia. I już 🙂

Zdjęcie pomocnicze 🙂

kokos rol.jpg

15 komentarzy

  • Odpowiedz 24 listopada, 2012

    tamgdzietrawyzielone

    Dzień dobry :). Właśnie z samego rana, poczytuję sobie, co tam u moich ulubionych blogerek słychać i trafiłam na Twoje zdjęcia ze słodkościami :), a ja tuż przed śniadaniem, więc mogę się tylko patrzeniem nakarmić :). Nawet nie wiem na jakie bym się zdecydowała :). Mam 2 rodzaje ulubionych słodkości, które już próbowałam w Serbii i mi ogromnie smakują. Jedne to baklava, a drugie to coś w rodzaju kuleczek cynamonowych z śliwką w środku (zawsze zapominam nazwy, ale chyba coś na ‚b’).

  • Odpowiedz 24 listopada, 2012

    Ania

    Ale trafiłaś! Z samego rana na ciacha 🙂 Z tym jest problem, że nigdy nie wiadomo, na które się zdecydować i tak jedno po jedno, zanim się obejrzysz spróbowałaś już wszystkich… Większość Serbów uwielbia słodkości, obiad bez deseru jest nieważny 😉
    Ja uwielbiam baklave z orzechami włoskimi, miękką w syropie cytrynowym – mniam. A te kuleczki z cynamonem i śliwką to jakoś nie kojarzę, ale może nazywały się bombice

    • Odpowiedz 24 listopada, 2012

      tamgdzietrawyzielone

      Tak, chyba bombice :). To coś podobnego do polskich knedli ze śliwką w środku, a ciasto jest pomieszane z cynamonem i z tego co pamiętam jeszcze w tym cynamonie obtoczone. PYCHA :). Ja tam baklavę to każdą uwielbiam :).

    • Odpowiedz 24 listopada, 2012

      Ania

      Aaaa to nie! Bombice są czekoladowe raczej. A Knedle to knedle lub okruglice i faktycznie tutaj się je obtacza w bułce tartej z cynamonem i cukrem waniliowym:)

    • Odpowiedz 25 listopada, 2012

      tamgdzietrawyzielone

      Już wiem, już wiem 🙂 – męża podpytałam, bo jakoś tak ciężko mi tą nazwę zapamiętać :D. Chodziło o GOMBOCE :)(nie wiem skąd mi się to ‚b’ wzięło ;).

    • Odpowiedz 25 listopada, 2012

      Ania

      Też popytałam i niektórzy mówią gombolice na knedle 🙂

  • Odpowiedz 24 listopada, 2012

    Ajka

    O losie, ile słodyczy! I to akurat kiedy ja jestem na diecie :/

    • Odpowiedz 25 listopada, 2012

      Ania

      Już nie będę słodyczami kusiła 🙂

  • Odpowiedz 25 listopada, 2012

    Aggy

    hahhaha moge sie godzinami wpatrywac w takie slodkosci i jakos slabo mnie to rusza. Troche w ciazy ciagnelo mnie a to do jakiegos slodkiego paczka albo moich jedynych i ulubionych wegierskich chimney cake z Terazije. Czekolada, i baklava moze dla mnie nie istniec. Nigdy nie mialam i nie mam pociagu do slodkosci. Ale przy okazji jakis rodzinnych uroczystosci sprobuje tego i owego. Ja sie na szczescie nie katuje pieczeniem tylu slodkosci na moja slave wiec u nas bedzie moze z 5 rodzajow slodkiego. Moja Slava juz tuz tuz a potem bosniacka 🙂 Bylismy sie juz przypomniec popowi, ze ma do nas wpasc po mszy tym razem z cala rodzina.

    • Odpowiedz 25 listopada, 2012

      Ania

      A wiesz, że mnie też nie ciągnie do słodyczy. Tym razem musiałam popróbować bo kilka nowości się pojawiło. Ta roladka z suszonych śliwek była świetna bo bardziej kwaskowata niż słodka. Słodycze czasem lubię jako dodatek do kawy. Ale nie lubię sobie psuć obiadu słodyczami tak od razu.
      Ja już zapowiedziałam, że A. nie ma co liczyć na to, że ja w przyszłości będę takie masy słodkości produkować, 5 rodzajów jest akurat. Wcale się tym nie zmartwił, też uważa że to przesada. Jednak jego mama jest naprawdę w tym dobra i tak się już goście przyzwyczaili, że słodkiego jest zawsze pod dostatkiem, a i każdy z gości zabiera taką słodką paczuszkę do domu. Byliby chyba trochę rozczarowani gdyby tego zabrakło 🙂

      PS: koniecznie napisz o slawie w Bośni!

  • Odpowiedz 25 listopada, 2012

    beharliblog

    Potrafię zrobić tylko tufahije, więc blagam przestancie juz !:):), nie mam w domu nawet rahatlokum… 🙁

    • Odpowiedz 25 listopada, 2012

      Ania

      Rahatlokum (ratluk) można kupić i w Polsce, przynajmniej w Warszawie, ale podejrzewam, że w innych dużych miastach też jest 😉

  • Odpowiedz 25 listopada, 2012

    tamgdzietrawyzielone

    Ależ nam się wątek słodyczowy rozwinął :).
    Nie wiem czy jadłam tufahije, ale kiedyś dawno temu nawet raz zrobiłam ‚kunafe’, odrobinę podobną do baklavy, tylko nie jestem pewna czy kunafe występuje w Serbii.
    W dużych miastach (i nie tylko) jest sporo produktów i wyrobów z kuchni prawie całego świata. Mi osobiście bardzo się to podoba :).

  • Odpowiedz 26 listopada, 2012

    Ania

    A to tym razem ja się przyznam, że nie mam pojęcia co to tufahije ani kunafe 🙂

  • […] wspomnę o mistrzostwie serbskich gospodyń w pieczeniu, przygotowywaniu postnych słodkości. Nie mam tu na myśli tylko baklawy, ale wszelkiej maści słodkich kulek […]

Dodaj komentarz Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj Ania Anuluj pisanie odpowiedzi